Translate

lundi 30 décembre 2013

Stacja metra Jeanne d'Arc

Czesc,

Swiateczny tydzien za nami, ale we Francji w dalszym ciagu trwaja wakacje swiateczne. Wiekszosc ludzi powyjezdzalo, ci co zostali maja urlop, dzis w metrze jechalam zupelnie sama o 6.30;) W biurze pustka, piewszy kolega przychodzi o 08.46 i sie dziwi, ze nikogo nie ma...  Na ulicach aura deszczowa, jednak nastroj swiateczny i bezustanne komunikaty Tisséo o tym, ze komunikacja miejsca 31 dziala do 2.00 nad ranem przypominaja, ze Nowy Rok jest tuz tuz...
Dzis nieco sennie i nostalgicznie jak to zwykle w koncowce roku, kilka swiatecznych, grudniowych ujec z okolic Jeanne d'Arc:



Wysiadajac z metra, dwa razy poszlam juz w zlym kierunku, takze miejsce kojarzy mi sie jednoznacznie;) Z drugiej strony uwazam je za bardzo sympatyczne i dobrze zagospodarowane.

Dla zainteresowanych, w rejonie Jeanne d'Arc mozna trafic na sklepy z produktami ze wschodu, ale prawdopodobnie maja tam tylko rosyjskie rzeczy. Jest tam tez najlepszy bar Fast Food z hinduskim kebabem z miesa cielecego;). Dla usportowionych polecam Decathlon, sklep z odzieza i sprzetem sportowym w przystepnych cenach. Dla milosnikow Empika, polecam francuski odpowiednik FNAC, rowniez zlokalizowany w poblizu Jeanne d'Arc (dojazd zarowno metrem jak i kilkoma autobusami). Na glownej ulicy znalezc mozna takze wyroby lokalne, francuskie, wloskie czy marokanskie;):
Minusem sa duze korki na glownej ulicy;) Z czasem sie przyzwyczaja, ze biega sie na przejsciu dla pieszych na czerwonym swietle albo ze kazdy przebiega ulice jak chce... Francja tak ma, swoj urok i specyficzny klimat:)
Jak ktos bedzie przejazdem, niech poprzechadza sie troche w tej okolicy. Najzabawniejsze, ze architekt stacji metra Jeanne d'Arc ma prawdopodobnie polskie korzenie :D ( M. Ratynski)

kilka slow o historii stacji

Zostaje pytanie, dlaczego nie zaprojektowal u nas:D

Pozdrawiam w przedostatni dzien starego roku;)

kasia

vendredi 27 décembre 2013

Aller chez MacDonald:D

Czesc,

No i po Swietach;)
Dzisiaj krotka uwaga o MacDonaldzie. Nie przepadam za tym typem posilkow, ale zdarza sie, ze niekiedy tam sie chadza:D Z grubsza mozna powiedziec, ze oferta francuskiego i polskiego MacDonalda jest zblizona: sa frytki, hamburgery, cheeseburgery i wszystko kosmicznie kaloryczne i niezdrowe:D Nie przepadam za tym jedzeniem, racze sie zawsze jakas kanapka z ryba, jak juz trzeba, takze fanom hamburgerow nie powiem, czy jest to lepsze czy gorsze w smaku. Natomiast weszlam wlasnie na strone restauracji  w Polsce i we Francji i......
No coz: jednak MacDonald francuski moze wiecej. Ma wiecej zestawow, wiecej kanapek, wiecej napoi i, niestety dla nas, o wiele wiecej deserow. Porownajcie sobie dostepne kanapki w Polsce  oraz we Francji. Idac tym tropem mozna porownac rowniez inne produkty. Mozna przyjrzec sie takze cenom. Dla przykladu: cena HappyMeal'a w Polsce to 10.50; cena Happy Meal'a we Francji to 4 Euro. Jesli mamy do wydania tylko 10 zlotych/ euro, ktora cena dostosowana jest bardziej przy minimalnej placy 1000 zlotych/ euro na reke? Bez komentarza:/
Wracajac do samej restauracji, oczywiscie czysto i ladnie w obydwu krajach, zeby zachecic klientow. Tutaj do lazienki moze isc kazdy, nie ma blokad na kod z paragonu czy jakies zetony, nie wiem z czego to wynika: moze tutaj ludzie nie-klienci nie traktuja tych toalet jak toalet publicznych? Nastepnie sprzedawcy i kelnerzy maja takie siatki na wlosach, pewnie dla higieny. Poza tym jest normalnie, logo MacDonalda jest zielone z zoltym 'M', sale sa dosc duze, bynajmniej te w Tuluzie, niektore nawet wielopoziomowe. Ta na Esquirolu zajmuje cala kamienice i 4 pietra;) Nie ma co ukrywac, ze Francuzi bardzo lubie takie fastfoody i, moim zdaniem, jest to bardziej powszechne zjawisko niz u nas w regionie.




To, co tutaj jest bardzo popularne, a u nas nie istnieje jeszcze rozwiniete na tak szeroka skale: mozliwosc zamawiania Online. Juz na stronce francuskiej widac magiczne slowo Commander pod kazdym produktem. W samej restauracji rowniez nie trzeba korzystac z obslugi przez sprzedawce. Na sali stoja automaty i zamawiac mozna bezposrednio w tych automatach, ale platnosci dokonuje sie tylko i wylacznie karta platnicza. Po transakcji, automat drukuje paragon zamowienia i ustawia sie w innej kolejce, gdzie oczekuje sie na wydanie zamowienia. Na ponizszym zdjeciu automat po prawej - ekran dotykowy i terminal na karte:



W tle zdjecia widac stoisko deserowe. W Polsce rowniez mamy juz McCafé, takze jest fajnie. Natomiast co do klasycznej oferty deserowej, Francuzi wygrywaja, maja wiecej ciastek, jogurty, soczki i kubek owocowy, poza tym McCafé oferuje prawdziwe specjaly lokalne: smakolyki;)



Nie zachecam oczywiscie do regularnego stolowania sie w MacDonaldzie, kalorie wszedzie sa te same;) Ale jak ktos sie kiedys znajdzie na obczyznie i bedzie glodny, a bedzie nieufny co do kuchni lokalnej, moze udac sie do MacDonalda, gdzie zastanie to, co juz zna;)

Buziole krejzole,

kasia

jeudi 26 décembre 2013

"Jade do Ciebie Tramwajem";)


Czesc,

26 grudnia we Francji to normalny dzien pracy, choc wiekszosc Francuzow pozostaje na wakacjach. W okresie kalendarzowych wakacji szkolnych, Francuzi znikaja. Naprawde odczuwa sie ich nieobecnosc, kraj wydaje sie zdziesiatkowany przez dzume. Francuzi zamykaja sie w swoich kokonach i lenia sie;) Natomiast Ci, co przetrwali zaraze, daja to odczuc i przesladuja;)
W kazdym razie obiektem mojej dzisiejszej refleksji jest tramwaj. Tutaj tramwaj jest przyjazny, czysty i szeroki;) Poziom wejscia jest idealnie zrownany z poziomem chodnika, jak juz pisalam nic tutaj nie zawiera schodkow, wszystko jest niskopodlogowe:

Tramwaj, jadac, nie 'kaszle', nie 'dyszy', nie 'zipie' i nie 'zgrzyta'. Przeciwinie, wydaje sie, ze bardzo lubi byc tramwajem;) Nie wypuszcza tez, buchajac, klebow dymu i nie iskrzy;) Nie czuc w nim spalonych przewodow elektrycznych. Jechalam tylko dwa razy, ale jestem pod wrazeniem.
Druga sprawa, jak wspomnialam, tramwaj jest dosc szeroki. Zawiera dwa rzedy po dwa siedzenia po bokach oraz szerokie przejscie w srodkowej czesci, gdzie spokojnie moga stac nawet cztery wozki inwalidzkie i nie bedzie to blokowalo przejscia. Jezdzi tylko jeden wagon, ale pojemny i cichutki;) Przy wejsciach zamocowane sa kasowniki elektryczne, do ktorch przyklada sie bilet albo karte Tisseo. Teoretycznie, nie ma dodatkowej kontroli, a nie zauwazylam, zeby ludzie przekradali sie do srodka bez biletu...
I co jeszcze: wywiazuja sie na czas z robot. Roboty z linia tramwajowa ruszyly na poczatku lata, termin koncowy wyznaczony byl na 20 grudnia. Wywiazali sie. Na ponizszym schemacie widac cala trase linii tramwajowej T1, przystanki z mala niebieska gwiazdka to te nowe, o ktore linia zostala w ciagu minionych 6 miesiecy rozbudowana:



No i na koniec zdjecie wagonu w srodku:



Pozdrawiam i pogodnego Drugiego Dnia Swiat:)

kasia

PS. I na koniec wesola Piosenka Tramwajowa :D

mercredi 25 décembre 2013

Swieta Bozego Narodzenia w Tuluzie:)

Czesc,

Dzis temat swiateczny, bo jakby nie bylo mamy 25 dzien grudnia;).
Balam sie jak ognia tych Swiat i przede wszystkim zmiany, jaka ze soba niosly. Jestem daleko od bliskich, daleko od swiata, ktory znalam, nie bedzie obrzedow, ktore lubie, potraw, ktore lubie i na ktore czeka sie caly rok i nie bedzie dwoch dni Swiat, bo Francuzi maja tylko jedno, dzis wlasnie... No i obawialam sie w sumie  bardzo tej zmiany.
NIEPOTRZEBNIE.
Faktycznie z perspektywy Polaka jest tu dziwnie, ale dla Francuza jest to normalne. Takie podstawowe roznice, ktore moga szokowac;):

-24 dzien grudnia nie jest dla nich tak waznym dniem jak dla nas, owszem, konczy sie prace wczesniej, ale o 18, 19 jest jeszcze pelno luda na ulicy w pogoni za prezentami i skladnikami na tzw "repas de Noel".
-24 nie obowiazuje post ilosciowy i jakosciowy
-24 grudnia nie przychodzi wieczorem Dzieciatko
-24 grudnia nie ma Pasterki w zadnym z kosciolow katolickich w miescie nawet w polonijnym na Roseraie
-25 grudnia rano przychodzi Pere Noel, przed obudzeniem sie dzieci. Jak dzieci sie budza, szukaja prezentow, prezenty nie we wszystkich rodzinach sa pod choinka
-25 grudnia nadal jest tylko jedna msza o 10.30 albo o 11.00, ludzi obecnych moze 100 w porywie
-w radio nie ma koled, a co za tym idzie nie ma atmosfery, ktora sie zna
-choinke stroi sie wczesniej, niektorzy mieli juz na poczatku grudnia;)

-zjawisko wspolne tegoroczne: bardzo cieplo na dworze, niebieskie niebo i zolte sloneczko:D, obok widok na Garonne dzis rano;)

A tak na serio, moja Wigilia, choc zupelnie inna od poprzednich, byla fajna:) Nie wiem, jak to wyglada u innych Francuzow, ale prawdopodobnie na kolacje wigilijne je sie tutaj baranine odpowiednio przyrzadzona. Waznym elementem jest takze Buche de Noel, jest to rolada lodowa albo rolada z tradycyjnego ciasta, pelna bakalii. (Mysmy mieli lody waniliowe z kawalkami gruszki i do tego lody z ciemnej czekolady, takze w sumie calosc nie byla wcale slodka).
No, ale nie nalezy zapominac, ze przed posilkiem jest tzw 'entree';)
Na przystawke pojawilo sie cos cudownego: slynne francuskie foie gras. To jest na serio przepyszne. Jadlam to z tostami figowymi, hmmmmmmmmmmmmmm:D Ten przysmak pojawia sie na kazdym francuskim stole.


Przystawka byla pieknie podana ( dobrze, ze Thierry lubi kuchnie:D). To takie czarne nazywa sie oeufs de lompe, to czerwone tez, ale jest bardziej slone w porownaniu z tym czarnym. Dodam, ze nie jest to kawior, cos podobnego, ale nie kawior. Natomiast rozowa pasta nazywa sie Tarama i jest to pasta rybna, przypomina smakiem tunczyka wedzonego, takze w polaczeniu z tostem figowym bylo to nieziemsko smaczne:)

Na glowne danie byla kaczka z cebulka, fasolka i ziemniakami w przepysznym sosie, ktorego sama bym w zyciu nie zrobila, podane na deseczce:

Do posilku obowiazkowo pije sie wino, to bylo pyszne, u nas bylo super slodkie jak soczek (Sauternes).  


Po tych Swietach jestem bogatsza o nowe smaki, uczucia i doswiadczenia kulturowe.
Duze zmiany sa warte ryzyka pod warunkiem, ze nie zapomina sie o tym, co jest wazne i probuje sie polaczyc znane z nieznanym;) 
Milego swietowania:)

ho ho ho

kasia

PS. Zjadlam za duzo czekolady. Swiateczne lakomstwo jest, na szczescie, zjawiskiem powszechnym i nawet tutaj, na poludniu, ma sie dzis nieumiarkowane prawo do lakoci;)
Mamo, D.E., Ciocia, Wujki - fajnie, ze moglismy sie dzis zobaczyc;)




mardi 24 décembre 2013

Joyeux Noël:-)


Wesolych Swiat :-)
 Frohe Weihnachten:-)
Joyeux Noël :-)
 Merry Christmas :-)

lundi 23 décembre 2013

Hunger Games 2 i slow kilka o Gaumont Pathe;)


Czesc,

Dzis krotka refleksja o drugiej czesci sagi Igrzyska Smierci. Film faktycznie byl dlugo oczekiwany przez fanow czesci pierwszej;) Historia 12 dyskryktow podporzadkowanych antypatycznemu i cynicznemu Prezydentowi (moim zdaniem dobra rola Donalda Sutherlanda), w ktorych co roku przeprowadza sie losowanie dwojga mlodych ludzi celem zmuszenia ich do wziecia udzialu w grze na smierc i zycie w sztucznie stworzonych warunkach, przypomina mi troche watek mitologiczny daniny Minotaura. Jednak poza tym 'drobnym zapozyczeniem' pierwsza czesc byla nakrecona z pomyslem, blyskotliwie, nie bylo momentow nudnych czy przewidywalnych. Pokazany swiat jak zwykle pokazal ubogich,ale inteligentnych i pracowitych oraz bogatych, proznych i oddajacych sie pustym rozrywkom. Dzieki glownej bohaterce okazalo sie, ze nawet w takim swiecie, nie brakuje jednak miejsca, jak, zdawaloby sie, na dawno przebrzmiale idealy. Film w sumie mial dla mnie konstrukcje zamknieta, mozna, ale nie trzeba bylo krecic kolejnych czesci.
Hunger Games 2 jest nieco inny. Po pierwsze nieco bardziej chaotyczny jak dla mnie. Tytulowe igrzyska maja miejsce, ale pozostaja w tle, sa jakby pretekstem do zaistnienia innego wydarzenia. Bohaterowie (moze dlatego, ze jest ich wiecej) sa jakby mniej wyrazisci, a zawiazane relacje miedzy nimi niekiedy troche plytkie. Ostatnia scena wymownie sugeruje, ze nalezy spodziewac sie kolejnych ekranizacji sagi... Plusem sa efekty, dobra gra glownych postaci, ocieplenie wizerunku Effie Trinket i ewolucja Haymitch'a. Flm jest jednak bardziej przewidywalny niz pierwszy. Za to maly minus;)

Korzystam z okazji, zeby napisac kilka slow o instytucji kina w Tuluzie. Dzieki Thierry'emu wykupilam sobie miesieczny abonament kinowy. Oplata to 20,5 Euro i w ramach tej ceny mozna chodzic na co sie chce, ile razy sie chce i nie ma znaczenia, czy to jest 2D czy 3D. Atutem jest takze fakt, ze osoba towarzyszaca placi 7 euro zamiast 10,5, gdyby szla sama. Karta jest imienna i moga pytac o jej okazanie na wejsciu.





Siec Gaumont Pathe zawiera poki co dwa kompleksy kinowe. Jedno kino miesci sie zaraz w centrum, na Placu Wilsona, a drugie w Labège (tak, tak, obok Tommy's Diner Café). Strona jest czytelnie zredagowana: Cinemas Gaumont Pathe . Od czasu do czasu organizowane sa ciekawe promocje biletowe, latem na przyklad kazdy bilet wygrywal: bylo to albo wejscie za darmo, albo znaczaca znizka, albo cos do jedzenia lub picia za darmo do odbioru w bufecie, itp. Poza tradycyjnym kupnem biletu (tutaj kupno biletu w kasie nalezy do rzadkosci, ludzie posluguja sie automatami - podoby znalezc mozna w Agorze w Bytomiu z tym, ze jest on o wiele mniej kolorowy i popularny;). Poza tym mozna sobie sciagnac na komorke taki specjalny program do rezerwowania seansow na dystans: tym samym zyskuje sie punkty (25 za rezerwacje) i te punkty potem sie sumuja i wygrywa sie wyjsciowke za darmo albo cole;) Takze pod tym wzgledem uwazam, ze jest to fajnie rozwiazane. Inna sprawa, ze cenowo nawet bez karty jest tutaj o wiele atrakcyjniej, wyobrazcie sobie standardowe wejscie do kina za 10 zlotych osoba 2D czy D nawet w niedziele!

No a dzis wieczorem w planie Hobbit w IMAX 3D. Zobaczymy, czy po tych wszystkich dotychczasowych ekranizacjach gra nadal warta swieczki;-)


Pozdrawiam;)

kasia

PS. Oczywiscie nie ma sladu zimy. Jest 11 stopni, ostre slonce i spiewajace kukulki. Serio mamy 23 dzien grudnia?:D

vendredi 20 décembre 2013

Strofy o poznym lecie



Czesc,

Wychodzac z domu, nie potrafie pozbyc sie wrazenia, ze jest pazdziernik, ze Swieta sa daleko a Nowy Rok jeszcze dalej. A czasem jest nawet tak, ze otwiera sie okno, widzi sie niebieskie niebo, czuje intensywne cieplo slonca, slyszy spiew ptakow (!) i wydaje sie, ze oto zbliza sie kwiecien i nadchodzi wiosna...
Powietrze tutaj pachnie zupelnie inaczej, nie zimowo, kiedy nie pada, nie wieje wiatr z predkoscia 80 km/h, jest jakos tak pogoda zawieszona...
Thierry mowi, ze jutro przyjdzie kalendarzowa zima i wszystko sie zmieni. Co sie stanie, pytam go, a on odpowiada, ze temperatura spadnie do -5... Coz. Zabawne, jesli to sie jutro zdarzy:D Poki co obserwuje i jutro zobacze, czy naprawde pojawia sie jakies symptomy prawdziwej zimy, ktore sa mi znane i za ktorymi (to dziwne, wiem), tesknie;)
Na chwile obecna, 20 dzien grudnia 2013, kraojbraz przedstawia sie sielankowo:




Na dodatek sa krzewy, na ktorych sa paczki i ktore pachna kwiatami:



Ostatecznie wpadlam w faze poezji Tuwima. Ilekroc wchodze do parku, przychodza mi na mysl jego Strofy o poznym lecie:

Zobacz, ile jesieni!
Pełno jak w cebrze wina,
A to dopiero początek,
Dopiero się zaczyna...


Przedswiateczne buziole,

kasia :)

jeudi 19 décembre 2013

BANK - jak to dziala?!


Czesc,

Dzisiaj pada. I to okropnie. A z tego co zauwazylam, jak w tym regionie pada; to pada na 200%: cos nie gra, jest po prostu zbyt mokro. Pada caly dzien i pada obficie. Ponadto niebo staje sie maksymalnie szare i ma sie wrazenie, ze ciagle swita albo zmierzcha. W zwiazku z tak ponurym krajobrazem za oknem (nawet Garonna traci z lekka swoj niesamowity urok;), przychodzi mi na mysl moja jakze "zabawna" przygoda z bankowoscia ( nie robie ani reklamy, ani antyreklamy, dlatego nazwa mojego banku do samodzielnego rozszyfrowania;)). Mysle, ze po prostu nie mam szczescia, bo jesli zjawisko wystepuje na wieksza skale, to szczerze wspolczuje Francuzom lub po prostu podziwiam za zimna krew;)
Od poczatku: z racji perspektywy realnego zatrudnienia we Francji w koncu sierpnia oraz dwutygodniowych wakacji w Prowansji, nazajutrz po moim przyjezdzie (tj 12 sierpnia 2013), Thierry wybral sie ze mna od filii banku, aby otworzyc mi konto w tybie ekspresowym. I tutaj pierwsze wspomnienie jak najbardziej dobre: wszystko odbylo sie idealnie, zostalismy przyjeci od razu, konto otwarte, podpisalam co trzeba i pan powiedzial, ze niezbedne dokumenty jak karta do konta, na przyklad, zostana wyslane na wskazany adres w ciagu najblizszych tygodni. Co sie robi, jesli jest sie optymistycznie nastawiona Kasia? Wierzy sie. Czy to jest blad? Niekoniecznie, mysle, ze pozytywne nastawienie pomaga:)
Po dwoch tygodniach fantastycznych wakacji, wracamy wesolo do domu. W skrzynce sa dwie koperty z banku, no to ciesze sie, ze jest ok. Otwieram koperty, a tam w sumie malo istotne broszurki. Jeszcze sie nie martwie, jest 26 dzien sierpnia, prace zaczynam od wrzesnia, a pod koniec miesiaca otrzymuje jeszcze moja ostatnia pelna polska wyplate, wiec optymizm ma sie dobrze.
W koncu sierpnia decyduje sie zalogowac na konto francuskie on-line, zeby przede wszystkim oswoic sie z interfejsem. I gdzies w tym okresie pisze pierwszego maila z prosba o przeslanie mi karty do bankomatu oraz kodu do niej. W polowie wrzesnia zaczynam myslec o dorzuceniu mojego polskiego konta do francuskiego, aby moc wykonywac regularne comiesieczne przelewy. I tutaj pojawia sie pierwsza niespodzianka. Aby dodac konto inne niz francuskie potrzeba zidentyfikowac sie z tak zwanym code de sécurité. Was is das??? No coz, Francuzi wymyslili taki twor, zeby utrudnic zycie prywatnie mysle;) Jak sie sprawa potoczyla: zeby otrzymac code de sécurité, potrzeba najpierw zadeklarowac swoj telefon komorkowy na stronie banku. Zadeklarowanie telefonu wydaje sie dosc prosta czynnoscia, nie? No wlasnie. WYDAJE SIE;) Spokjnie wczytuje sie w instrukcje i skladam prosbe o zadeklarowanie mojego telefonu. Po tej akcji, dostaje potwierdzenie, ze zgloszenie zostalo przyjete. No nic. Czekam. Po dwoch dniach chyba telefon zostal dorzucony do bazy. No to pelna werwy, myslac, ze dorzucenie polskiego konta zajmie chwilke, loguje sie na stronke, wpisuje code de sécurité, ktory przychodzi na moj telefon...  i 'tam tam tam' NIESPODZIANKA! Code de sécurité otwiera mi dostep do formularza, ktory musze wypelnic, podpisac, wydrukowac i przeslac do paryskiej agencji, gdzie prosba zostanie rozpatrzona. Wypelnilam i  wyslalam formularz 26 wrzesnia. 6 pazdziernika zaczynam sie niepokoic. 8 pazdziernika pisze maila, zalaczam formularz i czekam na akcje. Facet odpisuje, ze trzeba wypelnic formularz. Odpisuje mu, ze wypelnilam i wyslalam 26 wrzesnia a ze nic sie w zwiazku z tym nie stalo, przesylam jego zeskanowana kopie w zalaczniku. Cisza. Zaczynam popiskywac, bo zbliza sie platnosc za rate na koncie polskim, a nie mam jak zrobic przelewu. Kolo odpisuje po kilku dniach: w zwiazku z prosba dodania konta z 8 pazdziernika, konto zostalo dodane!!! co za klamczuch!!! Wystosowalam prosbe 26 wrzenia. No, ale grunt, ze dorzucil. Niech mu bedzie. Tymczasem w tle wlecze sie sprawa mojej karty do bankomatu. Karta dotarla na poczatku pazdziernika, ale oczywiscie bez kodu, wiec niezbyt jest uzyteczna. Pisze maila: czy mogliby doslac mi code secret. Odpisuja, powinnam dostac go w osobnej kopercie. Czekam tydzien. Nic nie przyszlo. Ponawiam prosbe. Odpisuja: wygenerujemy drugi kod. Patrze, a przyjaciele za te ponowne "wygenerowanie" kodu potracaja mi z konta 10 euro. Pisze szybko: nigdy nie dostalam pierwszego, jakim prawem kazecie mi placic za rzekomy drugi? Nigdy nikt nie odpisal. Po trzech dniach przyszedl kod. No dobrze. Po niemal dwoch miesiacach od zalozenia konta mam karte i kod, hurra:D:/ Ale to nie koniec przygody;)
W pazdzierniku zapisujemy dzieci na zajecia pozaszkolne. Dla wszystkich zainteresowanych: we Francji istnieje ciagle zwyczaj regulowania oplat czekami. Zeby wystawiac czeki, trzeba miec ksiazeczke czekowa. Zeby miec ksiazeczke czekowa, trzeba poprosic o nia bank. Pierwsza prosbe o ksiazeczke czekowa wysylam 5 pazdziernika. Po tygodniu dreptam do agencji, zeby sie wypytac co i jak z tak ksiazeczka, a tu niespodzianka: agencja zamknieta do 23 pazdziernika wlacznie!!! No to nie ma co, dzwonie na Hotline, mily pan oczywiscie mi wspolczuje, ale na tym jego rola sie konczy.... Niekonczace sie maile, przeprosiny albo powtarzanie do bolu, ze ksiazeczka bedzie przed listopadem. Nie ma co wiecej opowiadac, ksiazeczke w agencji odebralam 6 listopada.
W miedzyczasie wypisalam inny formularz, aby przejsc do tzw agence directe. Plusem ma byc calodobowa dostepnosc i szybkie zalatwienie spraw. Hmmm, NIE SADZE;) Nabralam juz dystansu, nawet godze sie, ze pisanie maile z pytaniami do niczego nie prowadzi, bo nie odpowiadaja. No wiec poki ogol dziala, dzialam i ja.
Plus calej sytuacji: wiem juz, ze nawet moja anielska cierpliwosc i spokoj nie sa niewyczerpane. Druga sprawa, jak sie nie ma wyjscia, trzeba zyc w takich realiach jakie sa;) W koncu tak wybralam. I zgodnie z maksyma: What does not kill you, make you stronger ( albo stranger jak to rzecze Joker w Batmanie :D), The Show z francuska baknowoscia must go on!
No i na koniec fota deszczowej Tuluzy;)


Buziaki na dobry dzien,

Kasia

mercredi 18 décembre 2013

Manger chez Tommy's Diner Café



Czesc,

Dzis krotki wpis na temat osobliwego lokalu, jakim jest Tommy's Diner Café:D
Mialam przyjemnosc jesc tam tylko raz, ale bylo warto.



Miejsce faktycznie odtwarza typowy nastroj  Ameryki z lat 50, 60 i 70 zarowno wystrojem jak i oprawa muzyczna. Barwy sa dosc ostre, niebieski, rozowy, zolty, zielony, obsluga nosi stroje stylizowane na epoke, na ekranach leca teledyski grup muzycznych epoki oraz zdjecia owczesnych gwiazd kina, panele reklamowe, wycinki prasowe, etc. Juz na salym wejsciu popada sie w optymistyczny nastroj i daje sie poniesc atmosferze. Lokal cieszy sie sporym zainteresowaniem i warto zarezerwowac wczesniej.


Co do samego jedzenia...
Powiem tak: jak ktos lubi amerykanskie jedzenie typu burgery, frytki, tluste sosy, chipsy, kremowe desery, smietany i lody, kaloryczne ciastka typu muffiny albo donuty faszerowane smietana albo kremami - nie mogl trafic lepiej:D Na szczescie w menu mozna znalezc rowniez cos lzejszego typu salatki a nawet kilka dan kuchni hiszpanskiej, jak burrito (dzial Tex Mex);) Ceny sa przystepne, ponosi sie typowy koszt zwiazany z jedzeniem poza domem.
Stronka jest bardzo fajnie opisana i mozna przejrzec sobie menu bez zadnego problemu:

 Tommy's Diner Café

Podkreslam, ze specjalnoscia jest tak zwany Jumbo Burger (zdjecie zapozyczone ze strony, niestety nie zrobilam go samodzielnie;):

Talerz wyglada bogato i tak tez jest. Najsmieszniejsze, ze Jumbo Burger wystepuje rowniez w postaci Double Jumbo Burger (czyli dwa razy taki burger - 6 kotletow!!!) i ludzie to zamawiaja i daja rade  to zjesc!!! Obowiazkowo oczywiscie na stole pojawiaja sie tluste krazki cebulowe jako przystawka w towarzystwie tlustych sosow oraz klasycznych dodatkow amerykanskich: musztardy i ketchupu w wielkich plastikowych butlach.
Poza klasycznymi napojami gazowanymi, mozna skusic sie na smaczny koktail owocowy z naprawde duza ilosci owocow, jest go sporo i faktycznie orzezwia.



Minusem Tommy'ego moze byc lokalizacja: nie jest to centrum Tuluzy, ale miejscowosc Labège. Jesli nie mamy samochodu, na podroz trzeba przeznaczyc ponad godzine. Najlepiej na stacji Jean Jaurès przesiasc sie na linie B metra, kierunek Ramonville i jechac do konca. Pozniej ustawiamy sie na przystanku autobusowym linii 79 i jedziemy jakies 20 minut, do przystanku Cinéma Labège. Knajpa jest tak naprawde naprzeciwko:) Poza tym, jak juz zjemy, mozemy pojsc do kina albo do centrum handlowego, wiec dobrze zaplanowana wyprawa mimo odleglosci, ma sens;)



Ponizej jeszcze dodaje filmik, ktory pozwoli choc troche wczuc sie w klimat:



Pozdrowienia i buziole na reszte dnia (tutaj goraco, 14 stopni w sloncu, zielone liscie na drzewach... Szczerze watpie, ze jestesmy w grudniu:D)

kasia



mardi 17 décembre 2013

Katedry i koscioly Tuluzy

Czesc,

Dzisiaj poswiecam wpis zyciu religijnemu, a wlasciwie kosciolom, zwyczajom i obrzedom, jakie tutaj zaobserwowalam i ktore w moim odczuciu bardzo roznia sie od tradycji polskiej. Prawdopodonie wynika to z roznic kulturowych i narodowosciowych, ktore we Francji wystepuja w o wiele wiekszym natezeniu. Nie znam dokladnej liczby wyznawcow danej religii w Tuluzie, ale na ulicy mozna spotkac absolutnie kazde mozliwe wyznanie. Poki co pozostaje jednak w tradycji chrzescijanskiej;)
Tak wiec kosciolow katolickich jest sporo w miescie. Sa oczywiscie zabytkowe, zaden z budynkow nie jest nowoczesny, koscioly znajduja sie w ciagu budynkow ulicy; nie rzucaja sie w oczy tak jak w Polsce, gdzie budowane sa one na dosc sporym placu, z budynkiem zakrystii obok oraz pobliskim cmentarzem. Zeby pojsc do kosciola, sa dwie mozliwosci: albo sie wie, ze on tam jest, albo naprawde wnikliwie obserwuje sie napisy na budynkach i szuka krzyza... Wejscie do kosciola na stacji Patte d'Oie na przyklad znajduje sie w ogole w podworzu, jest tak ukryte i tak slabo oznakowane, ze mozna przejsc obok i w ogole nie domyslac sie, ze wlasnie przechodzi sie obok kosciola... Samo wnetrze kosciola katolickiego jest skromniejsze niz w Polsce. Ponizej przyklad kosciola na Patte d'Oie:


Ciekawym zjawiskiem jest fakt, ze Msze niedzielne odbywaja sie stricte o jednej godzinie, mianowicie o 10.30. Poza tym koscioly sa zamkniete na cztery spusty, chyba ze z jakichs wzgledow (o czym jest sie informowanym na koniec mszy) zapada decyzja o otwarciu w innych godzinach rowniez. Wiernych na takiej mszy jest malo, moze z 50 osob, czesto prowadza je ksieza z misji w Afryce. Msze tez sa nieco weselsze, spiewa sie wiecej i zwawiej. Ludzie rozmawiaja ze soba i nie sa za to upominani. Stalym elementem na mszy katolickiej jest chor zlozony z osob o roznej narodowosci, i niestety, duzo piesni w stylu Ghospel, za ktorym nie przepadam (pewnie mam to po Mamie;)).
Co do katedr, nie zwiedzilam wszystkich, nawet nie wiem, ile dokladnie ich tu jest:( Na pewno w przeciwienstwie do kosciolow, widac je z daleka, sa masywne i zabytkowe, wnetrze bogate w oltarze i obrazy, robia wrazenie i sa otwarte dla zwiedzajacych. Ponizej zdjecia z wneteza Katedry Sw. Szczepana, w poblizu stacji François Verdier:





Jeszcze ponizej kilka ujec Katedry Saint Sernin, pod ktora bezposrednio rozklada sie w soboty Pchli Targ:








 No i nareszcie jedno ujecie Kaplicy Sw. Anny, gdzie 11 listopada o 12 odbyla sie msza z okazji Swieta Niepodleglosci po polsku (i na tym sie skonczylo, bo ludzie rozmawiali miedzy soba po francusku...):



 Podsumowujac: kosciolow sporo, wiernych malo. Architektura piekna, okazala i odzwierciedla w duzej mierze charakter miasta. Moim zdaniem nie do przegapienia dla milosnikow sztuki;)

Pozdrawiam,

Kasia